Spektakl Teatru Telewizji został zrealizowany przez Krzysztofa Kieślowskiego metodą filmową. (…) Sytuacje sceniczne są projekcją wewnętrznych przeżyć, wydarzeń i poglądów Bohatera z różnych okresów jego życia. Bezimienny - a właściwie obdarzony wieloma imionami: Henryk, Wiktor, Staś, Władzio, Wacek... - próbuje "przejrzeć się" w innych, odnaleźć własną tożsamość dzięki postaciom, które do niego przychodzą z przeszłości, ze wspomnień, snu, może podświadomości. Niektóre pochodzą z biografii Bohatera, jak Wuj, Olga, od której 15 lat temu odszedł "po papierosy", czy Tłusta Kobieta, którą namiętnie podglądał jako nastolatek. Inne są najwyraźniej literackimi stereotypami, jak Ojciec i Matka, pozbawieni jakichkolwiek cech indywidualnych, albo Nauczyciel, jakby żywcem wyjęty z Gombrowicza, odpytujący"za co kochamy Chopina". Jeszcze inne wywodzą się z tradycji teatralnej, jak znany od czasów antycznych Chór Starców, tu - "wypożyczony" z klasycznej inscenizacji telewizyjnej Swinarskiego, przemawiający do Bohatera ze stojącego w kącie telewizora.
Sam Bohater, z generacji Kolumbów, który w dniu premiery miał - jak całe pokolenie: rocznik dwudziesty - około czterdziestki, u Kieślowskiego ma 58 lat, "postarzał się" razem ze sztuką. Zmieniła się rzeczywistość wokół niego, warszawskie ulice, nowe osiedla, nowoczesne mieszkania, a przede wszystkim zmienił się on. Na rozterki młodości patrzy z dystansem, po prostu chce leżeć i patrzeć w sufit, skoro już mu wolno. (…) Osaczony przez cienie przeszłości mężczyzna ucieka w sen, w lekturę bzdurnych gazet. Banalne słowa i stereotypy myślowe nie zagłuszają jednak pytań istotnych - dokąd idzie ten "osiłek" już przez 58 lat, czy nie pora wreszcie dać sobie spokój z rozpamiętywaniem przeszłości, dlaczego tak trudno przekazać drugiemu człowiekowi to co najważniejsze, a słowa mądre i piękne brzmią jakoś głupio. (www.filmpolski.pl)