Bob Sinclar (FR)
Kim jest Bob Sinclar? Międzynarodowym człowiekiem zagadką. Od początku swojej kariery w 1976 roku był
szpiegiem, złodziejem klejnotów, playboyem, najemnikiem, przemytnikiem broni,
mistrzem kart w Monte Carlo, odźwiernym w Studio 54, ekskluzywnym żigolakiem, a
także hardcorową gwiazdą porno. Chodzą również pogłoski o tym jakoby uczył
Johna Travoltę tańca do filmu Saturday Night Fever, jednak my nie chcemy
zajmować się plotkami. Same fakty są wystarczająco niewiarygodne. Teraz, gdy
biografia Boba została zakazana na całym świecie, by chronić bezpieczeństwo
NATO, Bob zdecydował opowiedzieć swoją historię za pośrednictwem muzyki
house'owej.
Zaraz zaraz... To tylko mała warstwa propagandy, dezinformacji, i żarcików. Nie
wierzcie w to co przeczytaliście. Bob jest wymysłem wyobraźni człowieka zwanego
"Chris The French Kiss", 31 letniego DJa z Paryża - autora
takich hitów jak "Gymnotic", "The Ghetto" i "I Feel
For You".
"Bob jest moim alter ego"-powiada. "Ważnym było dla
mnie by mieć ubaw i przeżyć na nowo erę disco. Dlatego też chciałem wymyślić
postać będącą gwiazdą porno czy bohaterem disco, lub szpiegiem- fajną parodią
Jamesa Bonda".
Bob wychowywał się i nadal mieszka w Le Maras - paryską dzielnicą
gejowskich happeningów. "To jest centrum Paryża"-mówi. "Trochę
jak Notting Hill w Londynie. Posiada Moc". Nic dziwnego, że
dorastając tam Chris szybko stał się członkiem klubowej sceny paryskiej końca
lat osiemdziesiątych.
"Muzyka mnie pociągała odkąd po raz pierwszy zobaczyłem DJa grającego
dwa utwory na raz w Le Palace".
W 1994 roku Chris wraz ze swoim kumplem DJ Yellow założył wpływowe wydawnictwo
Yellow Productions. Podpisując kontrakty z takimi artystami jak Dimitri From
Paris stali się pierwszym francuskim wydawnictwem zajmującym się stylem funky
disco, później określanym mianem jako francuskie brzmienie lat
dziewięćdziesiątych. Już wtedy wizerunek był ważny. "Byliśmy fanami
takich wytwórni jak Blue Note, Prestiże czy Mo Wax. Chcieliśmy mieć podobnie
piękny wizerunek, ale z francuskim akcentem".
.
W 1998 roku powoli odchodził od acid jazzu ze swoim nowym projektem -
Bobem Sinclarem. Swoją pierwszą płytę wydał w Yellow, powodując histerię wśród
dyskotekowych entuzjastów utworami takimi jak "Gymnotic", czy
"The Ghetto".
Dwa lata później album "Champs Elysées" ustanowił nowy etap w
twórczości Chrisa. Posiadał bardziej wyrafinowane brzmienie i nie mierzył już
tylko w publiczność klubową. "Pierwszy album był zbiorem utworów"-przyznaje.
"Spieszyłem się z wydaniem. Nie był ułożony w spójną płytę. Tą płytę
nagrwałem przez cały rok od A do Z". I rzeczywiście da się to odczuć.
"W dzisiejszych czasach każdy kupuje sobie Sammler i robi utwory"-lamentuje.
"Dookoła mamy mnóstwo syfu i nie mamy klasyki, która by siedziała w DJ
boksie miesiącami. Próbowałem to zmienić, odwoływałem się do lat
siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, przy pomocy prawdziwych muzyków, a nie
sampli".
Jeśli spodziewacie się disco w stylu retro, atmosferyczna głębia
"Striptease" i nawiązania do techno w "Iche Rocke"
pozostawią was w niepewności. To jest muzyka house wysokiej jakości nadająca
się na imprezy, ale brzmiąca równie dobrze w samochodzie czy na sprzęcie
domowym.
Bob Sinclair może i nie istnieje- ale i tak jest odjechanym kolesiem!
(Magic Records)