w dniu dzisieszym tj.24.05.2010r. z synem udałem sie , po zamówieniu zestawu dla dziecka i ciastka typu jabłecznik , który spadł na ziemię i został włożony do torby na wynos >stwierdzam >totalne badziewio w Gliwicach .Po zwróceniu uwagi jeszcze mnie mało kierowniczka nie wywaliła! A ktoś z kierownictwa wogóle czyta? Nigdy już Tam progu nie przekrocze , chyba , że syn lat 4 bo lubi > zabawke dają >To LUBI! I TAK TEGO NIKT NIE CZYTA LICZY SIĘ KASA A NIE ZADOWOLENIE KLIJENTA> Jak to u Nas tj. Polsce! Pozdrawiam Kierownictwo : a pro po do frytek trza się upomnieć!!!

fatalnie, choc to przeciez teortetycznie niemozliwe...